Pozowlicie, ze podziele ten temat, na dwie, trzy czesci. Pierwszy, opisze geneze i mozliwe opcje potoczenia sie znajomosci damsko-meskiej.
Związek, jakim się zajmiemy, będzie heteroseksualny oraz
monogamiczny.
Kto tworzy związek? No w tym wypadku dwie osoby, osobnej płci.
Co ich do siebie ściąga? Z jednej strony ciekawość i fascynacja, z drugiej chęć
przeżycia dobrej przygody i pożądanie, a z trzeciej poważne uczucie, zwane miłością.
Ale zacznijmy od początku, czyli rozważmy wszystkie moszliwosci, znajomości Pana
i Pani…
Wszystko się zaczyna, gdy te dwie osoby się poznają. „Jak Cię
widza, tak Cię Pisza”, czyli jednym słowem, jak się nie spodobasz to kicha.
Pierwsze wrażenie, zawsze góruje, nad twoim wnętrzem, co jest jednym z
najgorszych, ale najbardziej zakorzenionym nawykiem, dzisiejszego społeczeństwa.
Tak wiec, jeżeli jest już to spodobanie się sobie, zaczyna się etap
zauroczenia. W tym etapie, nic poważniejszego nie ma niż to ze od czasu do
czasu milej pomyślisz o tej osobie i chcesz się z nią regularnie spotykać. Gdy
te spotkania się nasilają, a uczucia i hormony potęgują następuje przejście do
fazy zakochania. Jest to jedno wielkie skrzyżowanie. Czemu? Ponieważ bo
zakochaniu, mamy rozwidlenie dróg. No, ale czym się wyszczególnia zakochanie. Otóż,
zaczynamy śnic o danej osobie. Chcemy z nią spędzać każdą wolna chwile, siedzi
nam cały czas w głowie i nie pozwala się skupić, ale my nie chcemy by znikała i
chcemy, aby była tam na zawsze. Często, dlatego, ten stan, mylony jest z miłością
i taka znajomość przeobraża się w związek, co jest moim zdaniem, błędem, ponieważ
jeśli ma być cos więcej to można poczekać. Chcecie skręt w lewo czy w prawo? Może
najpierw w lewo, czyli w ta najgorsza stronę. Co czyha za zakrętem? Fascynacja.
Ni to miłość, ni nienawiść. Jest to czysta chemia i pożądanie i dopatrywanie się
tu jakiegoś głębszego uczucia czy drugiego dna jest bezsensu. Czym to się objawia?
Nadmierna zazdrością, częstymi kłótniami i chęcią jak najczęstszych kontaktów
fizycznych. Jak się to kończy? No cóż, w tej fazie staramy sobie i drugiej
osobie wmawiać miłość, dlatego powrót na skrzyżowanie i skręt w prawo jest niemożliwe.
Dlatego fascynacja, prowadzi do nienawiści, a potem do obojętności. Czemu? Ponieważ,
po pewnym czasie jesteśmy znudzeni partnerem bądź partnerka. Jak wygląda nienawiść,
obojętność jednym słowem wrogość, opisywać nie będę.
Tak na marginesie, zapomniałem wspomnieć o jeszcze dwóch opcjach.
Otóż można się sconstansowac i być para w fazie zakochania, co jest ani dobre
ani źle, ale jest na krotka metę to pewne, ponieważ jest bardzo nie trwale i
wielu to nazywa luźnym związkiem, ponieważ do końca mu niezalezy i czuje tego,
co trzeba. Druga ta opcja jest cofanie się w znajomości i zostanie przyjaciółmi.
Z pewnością, jest to zawód miłosny a także wielkie rozczarowanie niedoszłych kochanków,
którzy zapewne liczyli na cos więcej, a jednak woleli nie ryzykować, straty tej
drugiej osoby, bo a nóż nie potoczyłoby się odpowiednim torem. Tu z pewnością przejawia
się to, ze komuś na kimś zależy, ale moim zdaniem to nie fair wobec drugiej
osoby.
No dobrze, teraz został nam skręt w prawo, czyli miłość. Skąd
mamy pewność ze to miłość? Przede wszystkim, nie mijają objawy zakochania, a
raczej potęgują. Dochodzi pożądanie, zazdrość, a także pewien defekt kłótni. To
znaczy, gdy się kłócili wcześniej, to czuli się z tym źle. Ale teraz, każde
ostrzejsze słowo będzie bolec i nie dawać o sobie zapominać. Będzie jak nóż, raniący
nasze ciało, serce, myśli, serce… Miłość, jak w ostatnim felietonie wspominałem,
jest cierpieniem. Trzeba się na to przygotować, ponieważ możemy z tej bajki nie
wyjść w pełni usatysfakcjonowani. Jeżeli, czujemy ze nie jesteśmy gotowi, ze się
zbyt boimy, może lepiej jest zostać przyjaciółmi? Szkółki przedmilosne,
zazwyczaj SA prowadzone na podstawie metody prób i błędów. Próbujemy to tu to Tam
zdobyć jakieś doświadczenie i to nam daje pewien zarys, co się będzie działo
jak byśmy poszli dalej. Dlatego, związek oparty na miłości musi być dobrze przemyślany,
z odpowiednia osoba a także na solidnych podwalinach, by nie legnal jak domek z
kart, a takie rozstania, czasem bolą do końca życia, które wtedy z punktu
psychicznego stoi nad przepaścią….
Kasia