niedziela, 8 kwietnia 2012

Miłość-Wstępik

Siemano, moi czytelnicy!
Dzisiaj zaczniemy cykl felietonów. Pierwszy zatytułowany "Miłość", będzie wstępem do mojej długiej rozkminki tego tematu. Jest on długi, wieczny i ciągliwy. Jednakże, bardzo trudny i ambitny, no bo któż jest w stanie poprawnie zdefiniować miłość i wszystkie jej niuanse? Mam nadzieję, że będzie to idealny katalizator do wspólnej, owocnej dyskusji :) Miłej lektury

Krótkie pytanko na początek:, Czym jest miłość? Wydaje się nam, że odpowiedź jest banalnie prosta. Jednak po chwili głębszych przemyśleń, zauważamy, że czegoś brakuje naszej definicji. Otóż Lucyfer, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Dlatego zapewne od lat odpowiedzi nie znaleziono i nikt jej do końca nie pozna. Taaa teraz powinienem zastosować znanego chwytu marketingowego ‘Ale u mnie znajdziecie odpowiedź!’. Otóż nie, po pierwsze wole być szczery i Alfą ani Omegą nie jestem. Po drugie, nie chce być takim komercyjnym populistą, bo zależy mi na czytelnikach a nie na zerach na koncie. Po trzecie, wszystkie te felietony, służą jedynie jako katalizator wspólnej dyskusji, której owoce będą pewnie obfite i treściwe, ważne byśmy chcieli się udzielać! No, ale wracając do tematu głównego…
Wedle mojego uznania, miłość to szczęśliwe cierpienie dwojga lub więcej ludzi. Jest to zbiorowe samobójstwo psychiczne oraz etyczno-moralne. Jest to nagłe zaburzenie wydzielania endorfiny oraz hormonów płciowych. Jest to najtrudniejszy egzamin, jak przychodzi zdawać każdemu z nas. Jest to, tak naprawdę egzamin dojrzałości, który gotuje nam samo życie!
Miłość uczy, miłość cieszy i rani, miłość wzmacnia, niszczy i zabija. Czemu więc jest tak pożądana? Z jednej strony, za sprawą wieloletniej nagonki medialnej. Spójrzmy ile to filmów, piosenek czy książek, sztuk teatralnych oraz innych form sztuki powstało na jej temat i ku jej czci. Dlaczego? Ponieważ przynosi to zyski, a temat miłości nigdy nie nudzi i trwa.
Z drugiej strony jest to pożądanie wzbudzenia tych przyjemnych odczuć i przeżyć. Z pewnością każdy z nas woli myśleć różowo i do wszystkiego podchodzić ze pewnego rodzaju luzem. A to między innymi daje miłość.
Miłość uczy: odpowiedzialności, słów raniących głębiej niż noże, perfidnych zachowań i gestów, zazdrości, podejmowania trudnych decyzji, wybierania mniejszego zła, poświęcania się, popełniania błędów, kłamstw,  widzenia świat poprzez odcienie szarości, radości z życia, wyciągania wniosków oraz radzenia sobie z bólem i cierpieniem. To tak z grubsza, ale uważam, że tu dominują nauki nacechowane negatywnie. W szkole jednak niczego was nie nauczą, co zrobi miłość w swoim czasie.
Miłość cieszy, przedewszsytkim świadomością ‘posiadania’ kogoś poza rodziną czy przyjaciółmi, kogoś bliższego i ważniejszego. Miłość pozwala nabrać sens i kolor naszej ziemskiej egzystencji. Miłość zabija samotność!
Miłość rani nas, samą swoją obecnością i konsekwencjami z niej wynikającymi. Miłość zmusza nas, abyśmy w jednej chwili dorosnęli by sprostać jej trudom i wyzwaniom.
Miłość wzmacnia naszą wiarę w ludzi, a także psychikę. Tu jak widzicie wynika paradoks. Ale czy to nie jest tak, że do testu w szkole zakuwamy całymi dniami i jak dostajemy 5 to jest nam zajebiście i potem stajemy się bardziej wyluzowani oraz weselsi? To samo robi z nami miłość.
Miłość niszczy nas z każdym uderzeniem naszego serca. Na każdym kroku, powoli wysysa z nas resztki sił i sadystycznie się z tego cieszy.
Miłość zabija nas, tuż po zatraceniu się w niej. Po stanie upojenia miłością, zaczynami się w niej zaplątywać i chcieć coraz więcej i więcej, to nas już nie niszczy, lecz wprost zabija.
I teraz cztery najfajniejsze  cytaty jakie udało mi się wygooglować:
"
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, to jednak poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować. Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Gdy nie ma jej w pobliżu - czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku. Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak. A Ty jesteś gotów na wszystko, by zdobyć miłość.
— Paulo Coelho
Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam...
A czy to właśnie od narkotyków nie giniemy? 
"
...żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć. Potrafi znaleźć sobie drogę do wolności i zaskoczyć nas, pojawiając się, kiedy jesteśmy już cholernie pewni, że umarła, albo, że przynajmniej leży bezpiecznie schowana pod stertami innych spraw...
— Jonathan Carroll
Poza ciszą"
Czasem, niestety, czasem zajebiście.
"
Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości.
— Małgorzata Hillar
 "
Umieramy na brak miłości, także z jej powodu. A jednak, warto kochać(moja opinia, mimo wielu zgryźliwości, taki paradoks- romantyka-racjonalisty :P)
"
Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Taka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie.
— Jan Twardowski"
Komentarz zbędny, ten ksiądz czasem umie zamknąć każdą opcję polemiki.
To tyle na dziś kochani! Więcej już wkrótce, tym razem, jak najszybciej :) Licze na wasze komentarze, oraz dyskusje i wyrażanie własnych opinii!!! Następny felieton będzie mówił o związkach... Wchodźcie i czekajcie. Bez odbioru
Wasz Mohamed

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Troszkę mroczna wizja miłości ale moim zdaniem prawdziwa.
Miłość to głównie (w moim przypadku) cierpienie.
Ciągłe zastanawianie się czy druga osoba czuje to tak bardzo jak ty. Co będzie jeśli odejdzie. A co jeśli to wszystko okaże się tylko iluzją?
Mimo to wierzę, że kiedyś znajdę prawdziwą miłość i nie będę wątpił w jej prawdziwość.
Tylko ta moja nieśmiałość :)
Gratuluję tekstu.
Pozdrawiam,
Dawid z Łodzi